wtorek, 29 marca 2011

Jedzeniowo-imprezowy weekend

Pizza u Paczki
To był bardzo ciężki weekend... Ech... Zaczęło się od babskiej kolacji w piątek. Gosia-Paczka zaszalała z wielką pizzą i sałatką z prażonym słonecznikiem. Zapach rozniósł się po korytarzu jak tylko z Katarzyną dotarłyśmy na miejsce. Ale nic tam pizza, bo premierę miał zestaw do fondue i wersja czekoladowa specjalnie dla nas. Dobre było!
Szkoda tylko, że czas naglił, ale obiecałyśmy sobie, że powtórka z upojeniem alkoholowym będzie w kwietniu u Kasi hihi. Chociaż po imprezie sobotniej nie wiem czy ja nie zrobię sobie odwyku od procentów.... A wszystko przez to, że rozniosła się wieść, że jednak umiem gotować. I jaki efekt? Pierwsza kolacja pichcona przeze mnie i zabawa nie wiem do której, bo nie pamiętam... Oj, działo się, działo... I nawet słyszałam, że jeden taki z gościów mych bawił się lepiej jak nie na jednym weselu czyli odbieram to jako komplement. Pieróg w cieście francuskim (przepis http://neverstopexploringnsea.blogspot.com/2011/03/mieso-mielone-w-ciescie-francuskim.html) smakował i nawet Gosia-niejadek wszamała całą swoją porcję. A po pierogu jako najlepsza ciotka pod słońcem razem z Hanką-Szklanką i Gosią zrobiłyśmy mufinki http://neverstopexploringnsea.blogspot.com/2011/02/mufinkowe-czary.html. Ani kapka ciasta się nie zmarnowała - Gosia wyczyściła miskę. Zdjęć kilka poniżej.

Fondue czekoladowe, owoce i wino

Kacha, Gocha i Shisha

moja sałatka toskańska - niebawem przepis w perfekcyjnej pani domu

mięsko z warzywami w cieście francuskim

Gosia i kapka mufinek

Hania pożerająca rodzynki

dla wtajemniczonych - gratulacje - przekażcie komu trzeba!

nocne wygibasy



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz